Dziwny jest ten świat…

Dziwny jest ten świat…

 

Na pewno pamiętacie ten wielki przebój Czesława Niemena. Przykro to stwierdzić, ale jego przesłanie jest ciągle bardzo aktualne, szczególnie dla miłośników zwierząt. Liczba doniesień o aktach okrucieństwa wobec psów i kotów w ostatnich tygodniach może naprawdę przyprawić o zawrót głowy, ponieważ są to potworności, których zwyczajnie nie sposób ogarnąć umysłem. Film ze znęcaniem się nad kotem na YouTube, podpalane, ciągnięte samochodem lub zostawione na torach na pewną śmierć psy oraz całe mnóstwo sierotek, które każdego dnia, niechciane, ze swoich dotychczasowych domów trafiają w najlepszym razie do schronisk w całej Polsce albo po prostu na ulicę.

 

Socjopaci są wśród nas?

 

Czytając doniesienia o tym, co wydarzyło się w miejscowości Lipnica Mała w Małopolsce w odniesieniu do psa rasy husky, zaczynamy zastanawiać się, jaki człowiek mógł przywiązać do samochodu zwierzę i ciągnąć tak długo, aż pies nie tyle stracił życie, co jego szczątki zostały okrutnie zmasakrowane. Oto odpowiedź: trzech pijanych młodych mężczyzn, którzy najwyraźniej uznali to za dobry sposób na spędzenie czasu. Dlaczego? Nie wiadomo, ale co przyprawia o największe dreszcze to fakt, iż jak wynika z ustaleń prokuratury, pomysłodawcą i najbardziej aktywnym wykonawcą tego czynu był sam właściciel zwierzęcia, skądinąd przebywający obecnie w areszcie ze względu na oskarżenie w innej sprawie. Ale to niestety nie koniec. Dosłownie parę tygodni temu w internecie mogliśmy znaleźć film przedstawiający trzylatka maltretującego kota – rzucającego nim o ścianę i podłogę, obijającego o meble i brutalnie podnoszonego za ogon. Dziecko do działania zachęca osoba filmująca całe zajście i zapowiada, że to nie koniec jego filmowej „twórczości”. Na szczęście autor tego szokującego materiału został szybko ujęty przez policję – okazał się on być piętnastoletnim bratem filmowanego kilkulatka. Kiedy kilkanaście dni później dowiadujemy się o psie pozostawionym przez właściciela na torach,który spotkał śmierć pod kołami przejeżdżającego pociągu oraz o podpaleniu budy przywiązanego do niej łańcuchem psa, który pożar wprawdzie przeżył, ale którego obrażenia są bardzo poważne, zaczynamy zadawać sobie pytanie, czy naprawdę wokół nas jest aż tylu psychopatów?

 

Wyrzucenie z domu zwierzaka to też okrucieństwo!

 

Tak, podane wyżej przykłady są ekstremalne i mocno działają na wyobraźnię nawet tych osób, które na co dzień nie przejmują się specjalnie losem zwierząt. Być może też historie te paradoksalnie łagodzą poczucie winy, kiedy sami pozbywają się zwierzęcia z domu – w ich opinii w sposób humanitarny, czyli po prostu oddając je do schroniska. Otóż nie, drodzy Państwo! Sam fakt oszczędzenia życia – bo zdarzają się przecież porzucenia psów w lesie albo przy drodze i przywiązanie ich do drzew lub płotów – nie jest na pewno wystarczający. Jeśli z jakichś ważnych względów faktycznie nie możecie już dłużej opiekować się swoim zwierzęciem, postarajcie się poszukać mu innego domu! Oszczędźcie mu traumy pobytu w schronisku, skąd szczególnie starsze i nierasowe pieski i koty mają marną szansę się wydostać. Bądźcie odpowiedzialnymi właścicielami, którzy swoim domownikom zapewniają odpowiednią opiekę na całe życie.

 

Zbrodnia i kara

 

Polski system sądowniczy jest niestety niewydolny, a procesy potrafią ciągnąć się latami. Ponadto więzienia są przepełnione, co powoduje, że zwierzęcy oprawcy często dostają wyłącznie karę więzienia w zawieszeniu oraz stosunkowo mało dotkliwą karę grzywny. Nie dziwi wobec tego fala protestów i żądań, aby tym razem sprawcy zostali przykładnie ukarani. Petycję o surową karę dla oprawców husky’ego podpisało aż 100 tys. ludzi. Niestety to tylko jeden taki przypadek na wiele innych, już nie działających na wyobraźnię w tak dużym stopniu. Są przecież jeszcze pseudohodowcy, którzy nawet po uiszczeniu kary, powracają do poprzedniego procederu, trzymając zwierzęta rozpłodowe w klatkach i od nowa tworząc swoją nielegalną fabrykę szczeniąt. Ciągle słyszymy o schroniskach dla zwierząt, gdzie warunki przypominają obóz koncentracyjny, a nie przytulisko. A co roku kilka tygodni lub miesięcy po świętach albo w trakcie wakacji na ulicy ląduje nowa fala porzuconych, „nietrafionych prezentów” i „urlopowych przeszkód”. Skoro więc prawo jest bezsilne wobec tej ogromnej skali okrutnych zachowań wobec zwierząt, pałeczkę musimy przejąć my – obywatele. Musimy nie bać się reagować i wzywać odpowiednie służby, kiedy tylko widzimy jakieś nieprawidłowości. Tylko wtedy – dając dobry przykład innym – jest szansa na to, że wrażliwość na krzywdę zwierząt będzie większa i faktycznie wreszcie przyjdzie czas, kiedy „nienawiść zniszczymy w sobie”.

 

Anna Wysocka

Dodaj komentarz