I stał się cud!
Wiecie co to jest CUD ?
Cud to przeżyć jako jeden szczeniak z całego miotu (trójce rodzeństwa naszej Meridy nie udało się tego doświadczyć….).
Cud to znaleźć miejsce w sobotni wieczór dla szczeniaków z parwo.
Cud to to, że choć zabrana z trudnych warunków, niedożywiona , zarobaczona i walcząca z podstępnym wirusem Merida, cały czas była stabilna i miała dużą wolę życia .
Ale prawdziwym cudem jest, że w ciągu tygodnia znalazła swój dom i rodzinę! Oczywiście cudowną, która już jest w niej zakochana.
Takie cuda jednak nie zdarzają się same i dlatego chcemy przedstawić też cudotwórców, bo oni są wśród nas.
Cudotwórca numer 1 – Małgosia, która zna tamte rejony jak własną kieszeń, bo od lat pomaga tam zwierzętom, karmi, leczy, sterylizuje, a przede wszystkim co tydzień, niezależnie od pogody, samopoczucia, humoru… dojeżdża w KAŻDY weekend na działki w Kamieńczyku i karmi bytujące tam koty. Dzięki temu mają szansę przeżyć zimę, gdy nikogo tam nie ma. Tym razem mimo fatalnych warunków, śnieżycy i szybko zapadających ciemności, zrobiła dziesiątki kilometrów by pomóc szczeniakom, ich mamie, kolejnej bezdomnej suni i jeszcze kotu , którego zabrała do W-wy bo zachorował…W pewnym momencie samochód był zapakowany transporterami po sufit !
Cudotwórca numer 2 – Monika, która skoordynowała pomoc dla matki szczeniaków, przez pola niosła jeszcze szczenną sukę, która niekoniecznie chciała być niesiona, całą drogę czuwała nad czarną Kruszynką, która jak na swój stan była w aucie bardzo ciekawska i kontaktowa, przez co dała nadzieję dziewczynom, że się jej uda… potem trzeba było zmierzyć się z tym, że mała nie dała rady… Trudno zasnąć spokojnie w ciepłym domu po takiej akcji mając przed oczami obrazy warunków, w jakich żyją zwierzęta i ze świadomością, jak wiele z nich czeka tam jeszcze na pomoc.
Cudotwórca numer 3 – Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Wyszkowie, który zgodził się przyjąć mamę szczeniaków, przy okazji zajął się kolejną suką, która okazała się być szczenną. Mama szczeniaków już ma szansę na nowy dom.
Cudotwórca numer 4 – NAJWIĘKSZY! Doktor Falkowski, który bez wahania przyjął szczeniaki do szpitala „Przychodnia Weterynaryjna Jarosław Falkowski”. Ratował do ostatniej chwili, czuwał w nocy, na bieżąco zdawał relacje, znosił wielogodzinne arie Meridy(także nocne) i wreszcie znalazł jej wspaniały dom u Państwa, którzy niedawno stracili swoją poprzednią sunię i od pierwszego wejrzenia zakochali się w Meridzie …teraz już Bezie. Wiedza i wrażliwość – idealne połączenie dla lekarza weterynarii! Cieszymy się, że także w przyszłości Beza będzie miała taką wspaniała opiekę weterynaryjną, choć mamy nadzieję, że tylko w zakresie profilaktyki.
Warto wierzyć w cuda….i cudotwórców! I co najlepsze – każdy z Was może stać się takim cudotwórcą, nawet mimo woli
P.s. Merida , obecnie Beza, jest już w nowym domu, rozkręca się, ma masę zabawek, kocyk w kotki… a co najważniejsze wygrała życie, by zamienić chlew na swoją ludzką rodzinę.