POMAGANIE „OD ZAPLECZA” CZYLI RATOWANIE ZWIERZĄT W POLSCE (autor: Ania W.)

Na zadane pytanie „Czy warto pomagać?” zapewne każdy odpowie „Oczywiście!”
Pojęcie „wartości” wiąże się jednakże z bilansem zysków i strat…to może podsumujmy to, chociaż nie w kategoriach finansów.
Większość społeczeństwa myśląc FUNDACJA ma przed oczami niezwykle bogatego fundatora, który postanawia swoje środki przekazać na cele charytatywne i w tym celu ustanawia fundację. Prawda to? Bardzo połowiczna…
Owszem jest kilka dużych fundacji, bardzo medialnych, dysponujących większymi zasobami zarówno finansowymi, jak i ludzkimi. Pewnie i jest też trochę prawdy w powiedzeniu, że duży może więcej… Jednak nie zapominajmy, że przy tych gigantach są też setki małych fundacji i stowarzyszeń, a także zapewne tysiące osób prywatnych, którym wrażliwość nie pozwala przejść obojętnie obok cierpienia, osób które czują potrzebę działania.

Z jednej strony grupa odbiorców jest ogromna, bo pomoc w tym zakresie dotyczy zarówno zwierząt dziko żyjących, gospodarczych, jak i domowych takich jak psy i koty, a nawet zwierząt egzotycznych. W Polsce w ponad połowie domostw mieszka jakieś zwierzę, przede wszystkim są to psy i koty. Szacuje się, że jest u nas ok. 7,6 miliona tych pierwszych i ok. 6,5 milionów drugich! To bardzo dużo! Oczywiście nie wszystkie te zwierzęta potrzebują wsparcia, ale biorąc pod uwagę dane Głównego Lekarza Weterynarii z kontroli przeprowadzonych w schroniskach w 2019 roku ( przypomnijmy rok pandemiczny, kiedy widać było zwiększone zainteresowanie adopcjami) w schroniskach przebywało wtedy 105 188 psów oraz 31 116 kotów. Do tego dochodzi jeszcze „szara strefa” – zwierzęta, które trudno uznać za właścicielskie, wolnożyjące oraz zdziczałe. Tak wygląda zarys skali potrzeb.
Z drugiej strony osoby od lat walczące o poprawę warunków ich życia są odbierane często jako te, którym (delikatnie mówiąc) chyba się nudzi i nie mają co robić, a na dodatek czepiają się bez sensu („przecież na wsi psy zawsze były na łańcuchu”). Do tego na świecie jest tyle ważniejszych spraw… Osobiście nie raz usłyszałam przy okazji różnych zbiórek, że „wolę dać na biedne dzieci”. Daj! Daj, jeżeli możesz i wiesz, że komuś w ten sposób pomożesz, zrób to koniecznie…Jakoś tylko mam wrażenie, że taka osoba nie da też na dzieci…

Główną motywacją do napisania tego tekstu były pojawiające się ostatnio zarówno w rozmowach prywatnych, jak i przeczytanych w sieci wypowiedziach, liczne przejawy frustracji ze strony osób pomagających zwierzętom. Od organizacji oczekuje się stałego bycia w pogotowiu, błyskawicznej reakcji, bezwarunkowego przyjęcia każdego zwierzęcia. Jeżeli jesteś osobą prywatną, to skoro masz 6 przygarniętych psów, to przecież możesz przygarnąć 7-go przerzuconego przez płot…
Pomagasz kotom? Na pewno choć raz spotkałaś z negatywnym komentarzem, niejednokrotnie ze zniszczeniem przygotowanych dla kotów schronień. Jeżeli działasz na terenach wiejskich, to w pełni rozumiesz czym jest syzyfowa praca. Do tego dający poczucie anonimowości internet, aż roi się od tych co wiedzą jak coś zrobić lepiej. Tak łatwo krytykować…Tak mało jest przy tym konstruktywnego wsparcia. Owszem, możesz nie czytać tych komentarzy, tylko czy to na tym ma polegać? Co by nie mówić – brak wsparcia i poczucie walki w pojedynkę podcina skrzydła.

Zapewne ten wpis nie trafi do tych, do których naprawdę powinien.
Jako fundacja bardzo często pomagamy prywatnym osobom, działającym lokalnie, bo robią ogromną , dobrą robotę. Mają swoje życie prywatne, rodzinne, zawodowe, a jednak angażują się w każdej wolnej chwili. Pomaganie zwierzętom jest bardzo czasochłonne i zwyczajnie drogie. Pomaganie zwierzętom jest również ogromnie wymagające emocjonalnie i wcale nie takie wdzięczne jak się wydaje. Nie każda pomoc jest zwieńczona sukcesem, nie każde ocalone zwierzę okaże wdzięczność (ba! niejednokrotnie „nagrodą” będzie pogryzienie lub podrapanie), nie każdy człowiek, któremu się pomogło przy jego zwierzaku powie „dziękuję”. Często pojawia się uczucie bezsilności wobec ogromu potrzeb, które widzi się właściwie wszędzie. W pakiecie jest również frustracja. Radości, które wynikają chociażby z relacji z domów i wspaniałych rodzin, do których trafiają ocalone psy i koty, są tym co napędza nas – pomagaczy do dalszego działania…bo w końcu ich życia mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby nie ludzie, którzy nie byli obojętni.
”Nie można pomóc wszystkim, ale każdy może pomóc komuś”…
Dziękujemy Wszystkim osobom o wrażliwych sercach, których pomoc ratuje wiele istnień. Wśród wielu, naprawdę wielu, z jakimi mieliśmy okazję działać są m.in. Koty Z Działek, Sylwia Nozderko, Iwona SzolcJoanna Wyganowska-Kuc, Małgorzata Bukowska, Małgorzata Kowalska Marina Barczuk, Anusia Bogusia , Izabela Mroczek,Ewa MariańczykKasia Szymaniak

Dodaj komentarz