Psie historie mają „podwójne dno”. Poznajemy fajnych ludzi, z którymi później długo utrzymujemy kontakt
Nasze grono skrzyknęło się wokół schroniska w Węgrowie i tam zaczęłyśmy razem działać. To właśnie stamtąd wyadoptowaliśmy w 2005 roku szczeniaka –Melę do Anety z Lublina. Pamiętam organizację transportu, wystraszoną kuleczkę, strach, że zarażona parwo (u rodzeństwa niestety wyszło).
Wszystko na szczęście dobrze się skończyło, a z domem Meli do tej pory mamy kontakt 😉
„Witamy jak zwykle po długiej przerwie!
Mamy wakacje i staramy się odpoczywać. Melka jakoś się trzyma, ale ciągle zieje jakby był upał, nawet jak jest zimno. Na noc otwieram balkon i śpimy w takim chłodzie. Pewnie dlatego, że podobnie jak ja jest za grubaśna… ale jak ją odchudzić? 🙁
…Przesyłam oczywiście foteczkę świeżutką Melki i moich roślinek, nowość to róża papageno i mak ogrodowy 🙂
pozdrawiamy cieplutko!!!
P.S. Mela to ten rudy szczeniak na dole po prawej.