Z PRZYTUPEM W PONIEDZIAŁEK
Piękny weekend za nami, a dziś znów poniedziałek… Opowiemy Wam dla lepszego rozruchu optymistyczną historyjkę, która nam się przytrafiła Na naszą fundacyjną skrzynkę pocztową wpadają różne emaile, najczęściej są to prośby o pomoc, faktury i inne takie. Ale niedawno, chyba pierwszy raz w historii dostałyśmy prośbę o… przyjęcie pomocy! Napisało do nas małżeństwo z Warszawy, które zwyczajnie poprosiło nas o … określenie swoich potrzeb Pikanteryjki dodaje fakt, iż na skutek przeoczenia obiecaliśmy konkretną odpowiedź w późniejszym terminie i… nam to umknęło. Po jakichś 2 tygodniach otrzymałyśmy ponowny email przypominajkę! To, że ludziom po naszej ciszy zapał nie przeszedł, było naprawdę pełne podziwu! Okazało się, że ów małżeństwo, jak zapewne wiele osób w sieci, jest tak osaczone napływającymi zewsząd informacjami, że już nie wiadomo kto potrzebuje, kto ściemnia, sami wiecie jak to jest… Nasza przemiła korespondencja zaowocowała namacalną i bardzo konkretną pomocą. Ponieważ my jako organizacja radzimy sobie, a nasi podopieczni są zaopatrzeni, wskazaliśmy konkretne osoby prywatne, które zmagają się z bezdomnością zwierząt na swoim terenie i walczą samotnie. I tak- już od 3 miesięcy DWÓJKA wspaniałych ludzi kontaktuje się ze wskazaną przez nas osobą i pyta o najpilniejsze potrzeby. Z własnych środków robią zakupy i wysyłają do osób w potrzebie. Paczki są wielkie i różnorodne, a do pomocy angażuje się nawet rodzina Małżeństwa. I tak pomoc trafiła już do Marina Barczuk z Podlasia, Roksi Koty oraz Iwona Szolc. Są łzy szczęścia i niedowierzanie, że to się zdarza naprawdę. Tak, Drodzy, są tacy ludzie wśród nas. Dziękujemy Wam bardzo, licząc że to przeczytacie! Czujemy się zaszczyceni, że nam zaufaliścieNie można pomóc wszystkim, ale każdy może pomóc komuś…